AVON Clear Skin pore penetrating

Zaczynamy najcudowniejszy okres w roku. Wakacje! Mam nadzieję, że pogoda dopisze.
Mam ciągły problem z trądzkiem. Zaskórniki zamknięte pojawiają się głównie na bokach twarzy i policzkach, ale także na czole, ale w mniejszej ilości. Z zaskórnikami otwartymi nie mam tak dużych problemów, jednak pojawiają się one głownie na nosie i w jego okolicy. Przyznam szczerze, że nie znoszę swoich porów które są widoczne i jest ich ogromna ilość! Znalazłam maseczkę, która w pewnym stopniu eliminuje moje problemy.

Jak już widzicie zawiera kwas salicylowy o stężeniu 0,5%. Maseczkę otrzymałam w kartonowym pudełeczku.

Co obiecuje producent?


Dla zainteresowanych podrzucam skład:

Jeśli ktoś z Was czytał dokładnie opis produktu zapewne zauważył coś ciekawego. Maseczka zmienia kolor. Z czarnej robi się jasnoszara. I tak jest. Nakładam na twarz czarną, wręcz smolistą maź. Później staje się szarą suchą skorupką na buzi. Przy zmywaniu kiedy dochodzi do kontaktu z wodą robi się znów czarna. Co jest także ciekawe kiedy maseczka zaschnie i jest szara robia się dzirki. Na porach. Z reszta sami zobaczcie. 
Maseczka na początku:

I po kilku minutach: 

Wiem, wiem wyglądam jak komandos :)
Już chyba wiecie o jakie dziurki na porach mi chodziło. Maseczka ma zapach neutralny. Odrobinę glinkowy, ale nie nachalny i nie nieprzyjemny.
Efekt od razu po zmyciu maseczki jest świetny. Cera jest gładka i delikatna. Pózniej zauważyć można że pory są wygładzone i zdecydowanie mniejsze. Po prostu już nie tak widoczne. Po dłuższym, regularnym stosowaniu liczba zaskórników jest mniejsza. Na nosie są mniejsze i już nie tak bardzo ciemne. Policzki w okolicy nosa są zupełnie gładkie. Jednak nie eliminuje wszystkich zaskórników. Mam też wrażenie, że moja cera jest lepiej nawilżona. Będę stosować tę maseczkę dalej. Zobaczymy jak sobie dalej będzie radziła. Oczywiście nie pomoże w walce z zaskórnikami zamkniętymi. Nie oczekuje tego. Ale niestety nie pomoże także przy trądziku. No cóż. Co prawda producent tego nie obiecywał, ale gdyby w produkcie było większe stężenie kwasy salicylowego można by było próbować pomagać sobie w walce z trądzikiem. Bo niestety jak zmiany trądzikowe miałam tak mam dalej. Nie wiem jak ocenić tą maseczkę...

+neutralny zapach,
+wygładza, zamyka pory,
+cera jest ładnie nawilżona,
+eliminuje zaskórniki,
+cena (w promocji można go dostać za kilka złotych)

-nie usuwa wszystkich zaskórników,
-w żaden sposób nie pomaga walce z trądzikiem.

Ocena:


Maybelline color tattoo 24HR

Witam. Wróciłam!
Sporo zmian zaszło w moim życiu. Całkiem poważnych zmian, m.in. przeprowadziłam się. Moja sypialnia powoli zaczyna przypominać taką jaką zawsze chciałam mieć. Być może zrobię coś w stylu room tour. Ale to za jakiś czas kiedy wszystko będzie wyglądało tak jak powinno.
Ale teraz wracamy do rzeczy. Nie próżnujemy. Pora na notkę. 
Macie problem z cieniami, które zbierają się w załamaniach powieki? Nie wygląda to korzystnie. I sprawia, że makijaż wygląda nieświeżo. Miałam ten problem, ale teraz odkryłam cień, który zdecydowanie jest moim ulubieńcem!

Cień zamknięty w szklanym słoiczku, który wygląda estetycznie i schludnie. Niestety czasem trudno jest go wydostać, szczególnie przy długich paznokciach, ponieważ trzeba pchać paluszki do słoiczka. Pędzelek czy aplikator to niekoniecznie dobre wyjście, bo cień jest w formie musu.


Kolor, który posiadam to 35 - On and on Bronze. Ładnie połyskuje. Nadaje się do makijaży wykonywanych na wieczór, ale moim zdaniem kolor ładnie prezentuje się także w letnie dni - kiedy to brąz jest bardzo na czasie (swoją drogą pamiętajcie o filtrach! Słońce jest teraz zdradliwe - ja już się o tym przekonałam. Ałć...).

Jeżeli chodzi o samą formułę cienia to moim zdaniem jest genialna ze względu na to, że zasycha na powiece i nawet jeśli w trakcie dnia przetrzemy oko to cień pozostaje nienaruszony. Nie bez powodu nazywa się color tattoo - coś w tym jest. Nie zbiera się w załamaniu, nie rozmazuje się, a przy tym jest łatwy w aplikacji. Idealny. Można nim bardzo fajnie stopniować nasycenie koloru.

Za pomocą tego jednego cienia można wykonać szybki, prosty i dobrze wyglądający makijaż, a przy tym będzie się trzymał cały dzień. Dobre wyjście dla kobiet zabieganych. Po prostu w zewnętrznym kąciku nakładam zawsze odrobinę więcej cienia przez co kolor tam jest intensywniejszy. 









Podsumowując:
+fajna konsystencja,
+łatwo się rozprowadza,
+nie ściera się,
+nie zbiera się w załamaniach,
+ ładne wykończenie,
+wydajny,
+ładnie prezentuje się z innymi cieniami, ale także bez nich,
+można stopniować intensywność koloru,
+dostępny w wielu przepięknych kolorach.

-czasem trudno go wydostać z pojemniczka.

Ocena: